37

                                                                         Richard
-Spałeś z nią?-dopadam do Markusa , gdy tylko zabrała ją karetka.
-A więc już wiesz-rzuca tylko patrząc mi prosto w oczy.
-Myślałem że mimo wszystko jesteśmy kumplami Markus.Wiedziałeś od początku że mi na niej zależy.
-Zależy? Jeden weekend wystarczył żeby przypadkowa panienka mogła Cię poderwać,nie masz pojęcia co znaczy to słowo Richard.
-Dobrze wiedziałeś że ją zostawiłem, wykorzystałeś to.
-Jedno piwo więcej i nawet byś nie pomyślał o Natalii, a ona i tak ciągle chce być tylko z Tobą.Nie mam pojęcia co musiałoby się stać żeby w końcu przejrzała na oczy.
-Tylko że ja już nie chcę być z nią,możesz ją sobie zabrać-rzucam ze złością i odchodzę,problem w tym że wcale tak nie myślę.Kocham ją mimo tego co zrobiła,ciągle widzę ją zwinięta z bólu na łóżku Andreasa.Tak bardzo chcę ją przytulić i dowiedzieć się że nic jej nie jest.

Po kilku godzinach czekania, pod hotel podjeżdża Ewa z Kamilem , patrzy na mnie z wyrzutem i kręci głową.
-Dobrze wiesz że tak naprawdę to była tylko i wyłącznie Twoja wina-rzuca , a ja wiem że ma rację.
-Co jej jest Ewa?
-Nie mam pojęcia,Andreas nie dopuścił nas do niej.Mieliśmy tylko przywieźć Laurę i ich rzeczy.
-Jak to?
-Andreas zrezygnował ze startów w Willingen,Richard.Mam wrażenie że obwiniał się o to co się dzisiaj stało.To on ją namówił żeby powiedziała Ci prawdę.Był pewny że jej wybaczysz.
-A ja znowu nawaliłem-zdaję sobie sprawę że przez chwilę miałem ją na wyciągnięcie ręki,wystarczyło przyznać samemu przed sobą, że to ja to wszystko zacząłem.Niestety duma zaślepiła mnie, a teraz ona znowu zniknęła nie wiadomo na jak długo.
                                                                             Natalia
Z lotniska odbiera nas mama Andreasa,jedno spojrzenie na mnie mówi jej wszystko.
-Jak dużo jesteś jeszcze w stanie znieść?-patrzy na mnie smutno , a ja mimo wszystko uśmiecham się.
-Dużo, teraz już wiem że mam dla kogo-przyciągam do siebie Laurę i wiem że się nie poddam,dałam sobie radę z nią, poradzę sobie i z tym maleństwem, tym bardziej że mam przy sobie Andreasa i jego rodzinę.W jakiś sposób czuję się ich częścią, zaakceptowali nas , mimo że nic nas nie łączy.
-W końcu coś zrozumiałaś-śmieje się Andreas , całując mnie w czoło.
-Lepiej późno niż wcale,dziękuję Ci za wszystko , gdyby nie Ty, nie mam pojęcia co by się ze mną stało.

Kilka tygodni później

Oglądamy w trójkę finałowe zawody w Planicy , od wyjazdu z Willingen patrzenie na Richarda przestało mi już sprawiać ból,albo po prostu przyzwyczaiłam się do niego, zdałam sobie sprawę z tego że już nigdy nie będziemy razem , a ja muszę żyć dalej, z nim czy bez niego.Mimo wszystko ściskam kciuki gdy siada na belce startowej i chcę żeby poleciał jak najdalej.W głowie czuję strach, zawsze boję się że coś mu się stanie,widzę jak wychodzi z progu , jak niewinny podmuch wiatru szarpie nim i zdaję sobie sprawę że nie ma szans obronić się przed  upadkiem.W momencie jak uderza placami o twardy zeskok, czuję potworny skurcz w dole brzucha i wiem że to już, mimo że jest jeszcze za wcześnie, a wiele za wcześnie.
Jadąc do szpitala ciągle widzę przed oczami jak nieprzytomnego zabierają go na noszach,myślę o tym w każdej sekundzie błagając Laurę żeby zadzwoniła do Andreasa.Znów nic się nie liczy, nic nie ma znaczenia, chcę tylko wiedzieć że nic mu nie jest.
                                                                        Richard
Nie mam pojęcia jak to się stało, choć może wiem,od kilku tygodni siadając na belce nie myślałem o niczym innym  tylko o niej.Tym razem też tak było, nie skupiłem się  w ogóle na tym co robię, dlatego  podmuch wiatru na Letalnicy zrobił ze mną co chciał.Nie miałem szans się obronić przed upadkiem, nie byłem w ogóle na niego przygotowany, tak samo jak na oddanie skoku.
Obudziłem się po kilku godzinach w szpitalu, czując jak koszmarny ból przechodzi całe moje ciało.Kilka par oczu wpatrywało się we mnie z uśmiechem ,że w końcu odzyskałem przytomność.
-Może następnym razem mógłbyś myśleć o skakaniu, braciszku?-Selina odzywa się do mnie chyba pierwszy raz od wyjazdu Natalii z naszego domu.
-Postaram się-próbuję się zaśmiać , ale wszystko mnie boli.Wpatruję się w kumpli z drużyny i nie zauważam Andiego-gdzie Andreas?
-Nie mam pojęcia, dostał pilny telefon i zwinął się przed rozdaniem nagród-rzuca Karl.
-Coś się stało?-patrzę na nich ze strachem, nie wiem czemu od razu pomyślałem o Natalii.
-Nie odbiera jak zwykle.Myślisz że to ona?-uśmiecha się Stephan.
-Jestem tego pewny-rzucam próbując się podnieść-muszę stąd  wyjść.
-No chyba oszalałeś-wścieka się Selina-za miesiąc wyjeżdżam na treningi do Ruhpolding,obiecuję że pójdę do niego i dowiem się wszystkiego.
-Miesiąc?
-Wytrzymałeś bez niej już tyle czasu, że ten miesiąc nie zrobi Ci różnicy-tak naprawdę wiem że ma rację, tylko dlaczego każdy dzień bez jej widoku tak boli.

Komentarze

  1. Nie spodziewałam się, takiego przeskoku czasowego. Ale dzięki temu jest ciekawiej.
    Widać, że Natalia i Richard nadal nie potrafią się pogodzić ze swoim rozstaniem i bardzo za sobą tęsknią.
    Na szczęście Richardowi nic nie stało się po tym upadku.
    Oby tylko poród Natalii przebiegł bez komplikacji i dziecko przyszło na świat zdrowe.
    Zastanawiam się tylko, co będzie dalej. Czy Selina dowie się o dziecku i powie o tym swojemu bratu. I jaka będzie jego reakcja na tą wieść.
    Mam nadzieję, że wszystko się jakoś w końcu poukłada i szczęście zawita w życiu bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poukładać pewno się poukłada ,ale jeszcze nie zdecydowałam komu 😉 . Zresztą do tego jeszcze trochę czasu😊

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Epilog

36

18