5
Natalia
-Łatwiej by było gdybyście przeniosły się do Gołębiewskiego-głos Richarda rozlega się tuż przy moim uchu.
-Jak Ty to sobie wyobrażasz?-wybucham śmiechem i obserwuję dalszą część kwalifikacji.
-Normalnie, biegacie tam i z powrotem.
-To niemożliwe .
-Dlaczego?Wszystko byłoby wtedy prostsze.
-Czego nie rozumiesz? Nie stać nas na to-wybucham ze złością.
-I tylko o to chodzi?-chwyta mnie za rękę.
-Tylko? Czy Ty siebie słyszysz? Za jeden weekend w sezonie dostajesz pewno tyle co ja za miesiąc pracy.Nie mam kasy na takie zachcianki-wyrywam się wściekła i szukam wzrokiem Laury.
-No już nie złość się.Przepraszam.Po prostu wynajmę Wam ten pokój.
-Całkiem Ci odbiło-prycham i mimo sprzeciwu Laury ciągnę ją za sobą ,nie zwracając uwagi na to że kwalifikacje nie dobiegły końca.Słyszę za plecami jego głos,jestem tak wściekła że nawet się nie obracam.Co on sobie w ogóle myśli,że opłaci pokój panience na weekend.Wychodzimy po za teren skoczni,ostatni autobus odjechał kilka minut temu i wiem ze czeka nas kilku kilometrowy spacer.Laura marudzi pod nosem że nie obejrzała do końca, ale posłusznie idzie za mną.Jesteśmy już w połowie drogi gdy z piskiem opon zatrzymuje się przy nas bus niemieckiej kadry.
-Przestań się wygłupiać-brunet po chwili jest przy mnie i ciągnie mnie w kierunku samochodu-nie miałem nic złego na myśli.
-Nie obchodzi mnie co miałeś na myśli.
-Daj spokój pomyśl o siostrze, ciągniesz ją taki kawał-Richie mruga do młodej.
-Jak się tak o nią martwisz możecie ją podwieźć ,odbiorę ją od chłopaków-prycham i widzę uśmiech na twarzy młodej.
-Nie ma sprawy- Richard bez zastanowienia pakuje Laurę do samochodu,a ten szybko odjeżdża zostawiając go na chodniku.
-Ty miałeś jechać z nimi.
-Nie mogłem zostawić Cię samej na pustej drodze -uśmiecha się do mnie a ja czuję jak mija mi złość.
Kręcę głową z niedowierzaniem i idę przed siebie wymijając go,boję się uczuć które we mnie wzbudza,boję się cierpienia które będzie musiało nadejść za kilka dni jeśli dopuszczę go do siebie.
-Poczekaj-Richard zrównuje ze mną krok i łapie mnie za rękę,chcę się wyrwać ale nie pozwala mi na to.
-Łatwiej by było gdybyście przeniosły się do Gołębiewskiego-głos Richarda rozlega się tuż przy moim uchu.
-Jak Ty to sobie wyobrażasz?-wybucham śmiechem i obserwuję dalszą część kwalifikacji.
-Normalnie, biegacie tam i z powrotem.
-To niemożliwe .
-Dlaczego?Wszystko byłoby wtedy prostsze.
-Czego nie rozumiesz? Nie stać nas na to-wybucham ze złością.
-I tylko o to chodzi?-chwyta mnie za rękę.
-Tylko? Czy Ty siebie słyszysz? Za jeden weekend w sezonie dostajesz pewno tyle co ja za miesiąc pracy.Nie mam kasy na takie zachcianki-wyrywam się wściekła i szukam wzrokiem Laury.
-No już nie złość się.Przepraszam.Po prostu wynajmę Wam ten pokój.
-Całkiem Ci odbiło-prycham i mimo sprzeciwu Laury ciągnę ją za sobą ,nie zwracając uwagi na to że kwalifikacje nie dobiegły końca.Słyszę za plecami jego głos,jestem tak wściekła że nawet się nie obracam.Co on sobie w ogóle myśli,że opłaci pokój panience na weekend.Wychodzimy po za teren skoczni,ostatni autobus odjechał kilka minut temu i wiem ze czeka nas kilku kilometrowy spacer.Laura marudzi pod nosem że nie obejrzała do końca, ale posłusznie idzie za mną.Jesteśmy już w połowie drogi gdy z piskiem opon zatrzymuje się przy nas bus niemieckiej kadry.
-Przestań się wygłupiać-brunet po chwili jest przy mnie i ciągnie mnie w kierunku samochodu-nie miałem nic złego na myśli.
-Nie obchodzi mnie co miałeś na myśli.
-Daj spokój pomyśl o siostrze, ciągniesz ją taki kawał-Richie mruga do młodej.
-Jak się tak o nią martwisz możecie ją podwieźć ,odbiorę ją od chłopaków-prycham i widzę uśmiech na twarzy młodej.
-Nie ma sprawy- Richard bez zastanowienia pakuje Laurę do samochodu,a ten szybko odjeżdża zostawiając go na chodniku.
-Ty miałeś jechać z nimi.
-Nie mogłem zostawić Cię samej na pustej drodze -uśmiecha się do mnie a ja czuję jak mija mi złość.
Kręcę głową z niedowierzaniem i idę przed siebie wymijając go,boję się uczuć które we mnie wzbudza,boję się cierpienia które będzie musiało nadejść za kilka dni jeśli dopuszczę go do siebie.
-Poczekaj-Richard zrównuje ze mną krok i łapie mnie za rękę,chcę się wyrwać ale nie pozwala mi na to.
-Uparty jesteś-śmieję się , ciesząc się że nie zostawił mnie tu samej.
Idziemy w milczeniu trzymając się za ręce, z oddali widzę już światła hotelu górującego nad miasteczkiem.
-Pamiętasz co mi obiecałaś?-brunet zatrzymuje się i patrzy mi w oczy.
-O tej porze po kwalifikacjach w Wiśle nie znajdziesz wolnego miejsca w żadnej knajpie.
-Nie martw się coś wymyślę-śmieję się i wchodzi do pobliskiego sklepu.
Po chwili wychodzi z kilkoma piwami i ciągnie mnie w stronę Wisły.Siadamy na trawie, nad brzegiem rzeki z dala od zgiełku rynku.
-Nigdy nie odpuszczasz?-pytam cicho patrząc w okna hotelu po drugiej stronie rzeki.
-Nigdy-śmieje się podając mi piwo.
-Wiesz że nie mogę siedzieć tu zbyt długo?
-Przecież wiesz gdzie młoda jest, nie musisz się martwić.
-Ale to nie w porządku.
-Naprawdę myślisz że jej to przeszkadza?-uśmiecha się do mnie.
-No jej na pewno nie, jakby mogła siedziała by tam przez cały weekend,
-No właśnie o tym mówiłem na skoczni.
-Nie zaczynaj-przerywam znowu się złoszcząc.
-Powiedzmy że pożyczę Ci te pieniądze-mruga do mnie.
-Sam nie wierzysz w to co mówisz,w poniedziałek nie będziesz nawet o nas pamiętał.
-Naprawdę tak myślisz?
-Daj spokój, nie jestem nastolatką z pod hotelu.Nie czarujmy się co weekend wyrywacie inną pannę w każdej miejscowości,obiecując jej pewno to samo.
-To co tutaj jeszcze robisz?-pyta ze złością.
-Dobre pytanie-rzucam , odkładam nerwowo pustą butelką i podnoszę się-pójdę po młodą.
-Powiedzmy że pożyczę Ci te pieniądze-mruga do mnie.
-Sam nie wierzysz w to co mówisz,w poniedziałek nie będziesz nawet o nas pamiętał.
-Naprawdę tak myślisz?
-Daj spokój, nie jestem nastolatką z pod hotelu.Nie czarujmy się co weekend wyrywacie inną pannę w każdej miejscowości,obiecując jej pewno to samo.
-To co tutaj jeszcze robisz?-pyta ze złością.
-Dobre pytanie-rzucam , odkładam nerwowo pustą butelką i podnoszę się-pójdę po młodą.
-Skończysz się wściekać?-chwyta mnie za ręce i ciągnie do siebie,tracę równowagę lądując na trawie.
Pochyla się nade mną i delikatnie dotyka mojej twarzy.
-Markus nam dzisiaj przerwał-szepcze , a ja zamieram wiedząc co teraz nastąpi.
Richard
Delikatnie muskam ustami jej usta, nie wiedząc na ile mi pozwoli.Jest tak nieprzewidywalna że kompletnie nie wiem czego mogę się po niej spodziewać.Mam wrażenie że cała sztywnieje i zaraz mnie odepchnie.Ze zdziwieniem czuję jak jej ręce obejmują moją szyję, a palce wplatają się w moje włosy.Rozchyliła usta i delikatnie przejechała językiem po moich wargach,przywarła do mnie całym ciałem , a ja poczułem że zaraz oszaleję.To nie tak miało wyglądać , to nie ja miałem stracić głowę , przemknęło mi przez myśl,po chwili znów zatracając się w jej pocałunkach,wsuwam rękę pod cienki materiał jej koszulki i delikatnie dotykam jej piersi.Czuję jak cała drży,jedyne o czym myślę to żeby kochać się z nią tu i teraz.Dzwonek smsa skutecznie niszczy atmosferę, Natalia odpycha mnie ,nerwowo poprawiając koszulkę.
-Nie powinniśmy-mówi ledwo słyszalnym głosem wpatrując się w swoje tenisówki.
-Dlaczego?Jesteśmy dorośli .
-Właśnie dlatego.Jestem dorosła, mam Laurę to na niej muszę się skupić.A nie na rozpamiętywaniu tego co wydarzyło się w ten weekend.
-Ale nie musi tak być, zrozum-sam jestem zdziwiony wypowiadając te słowa.
-A jak?-śmieję się gorzko-obiecasz że zabierzesz nas ze sobą i będziemy żyli długo i szczęśliwie?
Spuszczam głowę wpatrując się w ekran telefonu, nie wiedząc co powiedzieć, bo przecież ma rację.Z wszystkim ma cholerną rację, tylko nie mogę jej tego przyznać.
-Młoda zasnęła-odczytuję smsa Andiego.
-Jeszcze tego mi brakowało-prycha spoglądając na zegarek-będę musiała ją obudzić.
Podnosi się i szybkim krokiem idzie w stronę hotelu.
-Daj spokój dawno minęła już północ.Prześpicie się u nas.
Pochyla się nade mną i delikatnie dotyka mojej twarzy.
-Markus nam dzisiaj przerwał-szepcze , a ja zamieram wiedząc co teraz nastąpi.
Richard
Delikatnie muskam ustami jej usta, nie wiedząc na ile mi pozwoli.Jest tak nieprzewidywalna że kompletnie nie wiem czego mogę się po niej spodziewać.Mam wrażenie że cała sztywnieje i zaraz mnie odepchnie.Ze zdziwieniem czuję jak jej ręce obejmują moją szyję, a palce wplatają się w moje włosy.Rozchyliła usta i delikatnie przejechała językiem po moich wargach,przywarła do mnie całym ciałem , a ja poczułem że zaraz oszaleję.To nie tak miało wyglądać , to nie ja miałem stracić głowę , przemknęło mi przez myśl,po chwili znów zatracając się w jej pocałunkach,wsuwam rękę pod cienki materiał jej koszulki i delikatnie dotykam jej piersi.Czuję jak cała drży,jedyne o czym myślę to żeby kochać się z nią tu i teraz.Dzwonek smsa skutecznie niszczy atmosferę, Natalia odpycha mnie ,nerwowo poprawiając koszulkę.
-Nie powinniśmy-mówi ledwo słyszalnym głosem wpatrując się w swoje tenisówki.
-Dlaczego?Jesteśmy dorośli .
-Właśnie dlatego.Jestem dorosła, mam Laurę to na niej muszę się skupić.A nie na rozpamiętywaniu tego co wydarzyło się w ten weekend.
-Ale nie musi tak być, zrozum-sam jestem zdziwiony wypowiadając te słowa.
-A jak?-śmieję się gorzko-obiecasz że zabierzesz nas ze sobą i będziemy żyli długo i szczęśliwie?
Spuszczam głowę wpatrując się w ekran telefonu, nie wiedząc co powiedzieć, bo przecież ma rację.Z wszystkim ma cholerną rację, tylko nie mogę jej tego przyznać.
-Młoda zasnęła-odczytuję smsa Andiego.
-Jeszcze tego mi brakowało-prycha spoglądając na zegarek-będę musiała ją obudzić.
Podnosi się i szybkim krokiem idzie w stronę hotelu.
-Daj spokój dawno minęła już północ.Prześpicie się u nas.
Nie dziwię się Natalii, że nie chce się zbytnio angażować, w coś jak na razie nierealnego. Ma przecież dziecko, pracę i musi być odpowiedzialna. Ciekawi mnie jak potoczy się jej znajomość z Richardem, gdy weekend dobiegnie końca.
OdpowiedzUsuń